czwartek, 22 listopada 2012

Nie wierzę w mojego pecha:(

Post pisze z telefonu stad brak polskich znakow.
Zabralam sie z wielkim zapalem za wykonywanie wczorajszych cwiczen szlo mi wrecz idealnie. Moje szczescie ientuzjazm dotrwal do 40 min i BAMS!!!!!!!!!
Przez gapiostwo moje i mjego TZ nasza malenka ksiezniczka swoja szybka reka wywrocila odkrecona butelke i plums laptop plywa. Chyba wicej szczescia niz rozumu w tym,ze udalo mi sie odzyskac choc zdjecia znajdujmace sie na dysku. Niestety wszystkie filmiki z cwiczeniami poszly sie...  Zmuszona wiec jestem do powrtu do poczciwego Killerka do czasu az nie uda mi sie zorganizowac filmow w inny sosob. Dodam,ze nieezmiernie chcialam dwa dni wczesniej nagrac cwiczenia na plyte jednak nagrywarka odmowila posluszenstwa. To chyba jakis niesamowity czas proby dla mnie. Jednak nie ukrywam,ze wolala bym zeby juz zakonczyla sie ta farsa bo moze mi w koncu sil zabraknac.Jak narazie bede twarda jak stonka. Pod gorke? Alez prosze tym razem tez jakos udzwigne!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz