czwartek, 22 listopada 2012

Nie wierzę w mojego pecha:(

Post pisze z telefonu stad brak polskich znakow.
Zabralam sie z wielkim zapalem za wykonywanie wczorajszych cwiczen szlo mi wrecz idealnie. Moje szczescie ientuzjazm dotrwal do 40 min i BAMS!!!!!!!!!
Przez gapiostwo moje i mjego TZ nasza malenka ksiezniczka swoja szybka reka wywrocila odkrecona butelke i plums laptop plywa. Chyba wicej szczescia niz rozumu w tym,ze udalo mi sie odzyskac choc zdjecia znajdujmace sie na dysku. Niestety wszystkie filmiki z cwiczeniami poszly sie...  Zmuszona wiec jestem do powrtu do poczciwego Killerka do czasu az nie uda mi sie zorganizowac filmow w inny sosob. Dodam,ze nieezmiernie chcialam dwa dni wczesniej nagrac cwiczenia na plyte jednak nagrywarka odmowila posluszenstwa. To chyba jakis niesamowity czas proby dla mnie. Jednak nie ukrywam,ze wolala bym zeby juz zakonczyla sie ta farsa bo moze mi w koncu sil zabraknac.Jak narazie bede twarda jak stonka. Pod gorke? Alez prosze tym razem tez jakos udzwigne!!

wtorek, 20 listopada 2012

Dzień drugi

Dziś przysiady,podskoki,przysiad- skoki. W tej rundzie zdecydowanie lepiej mi szło. Nie nadążyłam niestety,żeby robić w takim samym tempie i taką samą ilość powtórzeń. Pot lał się po plecach strumieniami!
A satysfakcja po dotarciu do końca treningu zrekompensuje te jutrzejsze zakwasy.

Dzień pierwszy

Nacisnęłam play. Po pierwszej serii pompek leżałam na ziemi i płakałam, jaka to ja jestem nieudaczna ,że nawet pompki nie potrafię porządnie zrobić. Podniosłam się i robiłam tyle na ile miałam siłę.
Szału nie było a zakwasy na drugi dzień mało nie rozsadziły mojej klatki piersiowej i pleców.
Oby z treningu na trening było odrobinę lepiej, bo tych 90 dni zabraknie, żeby zrobić całość.

P90X w moim wykonaniu...

Zacznę od tego,że łapałam się już rozmaitych sposobów na uzyskanie zgrabnej sylwetki.
Chyba każda kobieta chce czuć się dobrze w swoim ciele. Ja osobiście mam wrażenie ,że zostałam uwięziona w ciele kogoś innego i moja słaba "silna wola" pogłębiała tylko już i tak tragiczny wygląd.
Obiecywałam sobie,że dam radę, będę twarda w sowich postanowieniach:) Śmiech na sali i nic poza tym. Były wzloty i upadki. Zaszłam w ciążę i wtedy mój figurowy koszmar dopiero tak naprawdę się zaczął.
W dniu porodu sięgnęłam wagowego dna.Waga pokazała 3 cyfrowy wynik, który na szczęście utrzymał się tyko chwilę:) Dziś minęło już 11m-cy od tego dnia ważę zdecydowanie mniej, jednak mam niepowtarzalną okazje na osiągnięcie na prawdę zgrabnej sylwetki i zmiany swojego życia raz na zawsze.
Pojawiło się samozaparcie i chęć sięgania wyżej i wyżej.
Przypadkowo trafiłam na ten filmik:

Szczękę zbierałam z podłogi dłuższą chwilę..Zaczęłam czytać bloga ,którego prowadzi dziewczyna z filmiku.
Na YT są setki takich metamorfoz, ba są nawet bardziej spektakularne.
Jednak nie liczą się czyjeś efekty, bo od siedzenia i ślinienia się nad czyjąś zmianą jeszcze nikt nic nie osiągnął. Przewertowałam cały internet i znalazłam na chomiczku filmiki do pobrania.Mam podstawowy program i kalendarz z rozpiską ćwiczeń.
Codziennie wykonuje się ćwiczenia na inną partię ciała, co powoduje,że nie nudzi nam się powtarzanie codziennie tego samego programu. Dla mnie rewelacja, ponieważ lubię różnorodność.
Oglądając filmiki przed komputerem wiedziałam,że nie są to łatwe ćwiczenia, jednak po przystąpieniu do ćwiczeń wiem,że to istna katorga!!